Ruch Chorzów nie był faworytem w rywalizacji z Duńczykami. Po bezbramkowym remisie w Gliwicach to Duńczykom dawano większe szanse na awans do kolejnej rundy. „Niebiescy” nie zamierzali jednak składać broni i zapowiadali twardą walkę o korzystny wynik. Trener Kocian postawił na sprawdzony skład personalny swojego zespołu. Na prawej obronie zagrał Michał Helik, na skrzydłach Jakub Kowalski i Marek Zieńczuk, w ataku Grzegorz Kuświk, a za jego plecami Filip Starzyński.
Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze. Już w pierwszych minutach na bramkę Krzysztofa Kamińskiego strzelali Fellah, Pusić i van Buren. W 11. minucie mocno z ostrego kąta uderzył Knudsen, ale i tym razem „Kamyk” był na posterunku. W 12. minucie Ruch po raz pierwszy poważnie zagroził bramce Esbjerga. Po dośrodkowaniu z lewej strony Kowalski uderzył z półwoleja, golkiper Duńczyków odbił piłkę, dobijał jeszcze Marek Zieńczuk, piłkę ręką zagrał Jakobsen i arbiter wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł Filip Starzyński i pewnym strzałem w róg bramki wyprowadził „Niebieskich” na prowadzenie. Mecz zrobił się naprawdę emocjonujący. Duńczycy jeszcze bardziej zaatakowali, co chorzowianom stwarzało okazje na kontry. Z obu stron oglądaliśmy więc strzały. Nasza defensywa spisywała się jednak bez zarzutu. Niestety w 29. minucie Duńczycy wyrównali. Tuż przed polem karnym z powietrza uderzył Casper Nielsen. Piłka odbiła się jeszcze od Pusicia myląc Kamińskiego i na tablicy wyników pojawił się remis. Nasi zawodnicy reklamowali pozycję spaloną, jednak sędzia uznał bramkę. Przy wyniku 1:1 Duńczycy potrzebowali jeszcze jednej bramki, by awansować do kolejnej rundy. Gospodarze nadal więc atakowali i o mały włos nie wyszli na prowadzenie w 34. minucie, gdy w słupek trafił van Buren. 180 sekund później fantastyczną interwencją popisał się Kamiński, który obronił strzał Fellaha zmierzający w okienko chorzowskiej bramki. Swoją sytuację mieli jeszcze „Niebiescy”. W doliczonym czasie z rzutu wolnego spod linii bocznej uderzył Starzyński, a piłka o mały włos nie wpadła Dubravce za kołnierz.
Po przerwie Ruch jeszcze bardziej skoncentrował się na defensywie. Gospodarze natomiast wciąż szukali drugiej bramki. Kamińskiego próbowali pokonać Fellah, Knudsen i Rasmussen. W 68. minucie wydawało się, że Duńczycy dopną swego. Po zagraniu z lewej strony do pustej bramki nie trafił jednak Pusić. Napastnik Esbjerga nie wykorzystał również drugiej szansy, kiedy w niemal identycznej sytuacji nie trafił w piłkę. W 76. minucie kolejną świetną interwencją popisał się „Kamyk”, który był dziś jednym z najlepszych zawodników Ruchu. W 85. minucie Duńczycy dopięli swego. Gola ładnym uderzeniem głową zdobył Pusić i w tym momencie to Esbjerg był w kolejnej rundzie eliminacji Ligi Europy. „Niebiescy” rzucili się ataku, całkowicie spychając gospodarzy pod własne pole karne. Pod bramką miejscowych grali już także Stawarczyk, Helik i wprowadzony Kuś. W 92. minucie bliski szczęścia był Helik, ale posłał piłkę obok bramki. Gdy wydawało się, że Ruch polegnie, chorzowianie w ostatniej akcji meczu przesądzili wynik rywalizacji. Starzyński zagrał w pole karne z rzutu rożnego. Piłkę przedłużył Kuś, a do pustej bramki skierował ją głową Łukasz Surma.
Radości nie było końca, a piłkarze Esbjerga nie mogli uwierzyć, że w takich okolicznościach stracili awans do kolejnej rundy eliminacji.
Rywalem „Niebieskich” w IV rundzie eliminacji Ligi Europy będzie ukraiński Metalist Charków. Jak wynik losowania przyjął szkoleniowiec Ruchu?
Słowacki szkoleniowiec przyznał po losowaniu, że jego zespół mógł trafić lepiej. Zapowiada jednocześnie, że „Niebiescy” będą walczyć o jak najlepszy wynik. – Losowanie mogło być dla nas trochę lepsze. Geograficznie nie jest to najlepsza opcja. Z drugiej strony jest to bardzo silny zespół z kilkoma Brazylijczykami i Argentyńczykami, wartymi po 6-7 mln euro. To jest futbol. Będziemy z nimi grać i walczyć. Najpierw postaramy się o jak najlepszy wynik w pierwszym meczu, który odbędzie się „u nas”, czyli w Gliwicach. Przed spotkaniem w Esbjergu niewielu ekspertów dawało nam szanse na awans do kolejnej rundy. Podobnie będzie teraz, bo faworytem jest Metalist. W piłce czasami brakuje logiki, więc walczymy dalej! – zapowiada Ján Kocian.
Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane 21 sierpnia w Gliwicach, rewanż odbędzie się tydzień później. Ukraińcy nie rozgrywali poprzednich rund eliminacyjnych i spotkaniem z Ruchem rozpoczną swój udział w Lidze Europy.
Metalist to brązowy medalista ukraińskiej Premier Lihi. Do największych sukcesów zespołu z Ukrainy należą m.in. Puchar ZSRR (1988), ćwierćfinał Ligi Europy (2012) i wicemistrzostwo Ukrainy (2013). W nowym sezonie ligowym Metalist pokonał na wyjeździe Zorię Ługańsk 2:1, a drugiej kolejce przegrał z Dynamem Kijów 1:2.
źródło: Ruch Chorzów